6 sty 2009

LEKKI SZOK W NOWY ROK CZYLI WSZYSTKO O HORYCH SHMULACH

hmm
Każdemu się zdarza olśnienie. Mi codziennie. Zaprzestaję więc czekania na kolejne, bo wiem, że i tak nadejdzie i będzie z dupy bardziej niż poprzednie. Każde kolejne uświadamia mi, że nie ogarniam nic wcale. Źle kalkuluję kolejny krok i potem się okazuje! Ale jak!!!!!!!!!!! Jak to jest kiedy ktoś obcy opowiada Ci historię z Twojego życia? I to te których nikomu nie opowiadałeś! Hehe o ironio! Cóż za nieznośna lekkość bytu. Zajebiste uczucie.

Taaaaa życzenia noworoczne. Ciekawe ile razy udało Ci się składać je zupełnie szczerze bez zmuszania się do sztucznej uprzejmości? A może się nad tym nie zastanawiałeś? Pewnie że nie. Ja za to zastanawiam się nad wszystkim co mnie otacza i potem miewam olśnienia, które tak naprawdę rodzą się z nadmiernej rozkminy nad czymkolwiek. No ale za to mogę powiedzieć wszystkim, że mnie olśniło już milion razy.

Jestem poszukiwaczem zaginionej rozkminy. Nawet nie ma takiej kategorii w City. No ale lepiej przecież jeszcze nie było. Wchodzę w ten Nowy Rok jak w 2009ty ;) czyli zupełnie obojętnie i na luzaku. Pierdolę konwenanse, omijam kwasy, zbieram hajs i rucham system w dupę. Dorzucam jeszcze samorealizację bez presji i samokształcenie bez pośpiechu. Zrobię sobie z tej okazji milion dziar, żeby o tym pamiętać przez całe życie. Moje dzieci będą uczyć się mapy życia z mojego ciała jak Scofield w prisonach, ze swojego, mapy więzienia. Będę obecna w ich życiu jak ojciec Dextera z jebanym kodeksem życia. Na emeryturze będę ćpać koks i opowiadać wszystkim jaka jestem zajebista, a moje dzieci będą mi załatwiać od swoich dilerów wszystko co tylko chcę. Kupię sobie labradora i on też będzie ze mną ćpał to gówno. W południe będą wpadać do mnie hore shmule o lasce i będziemy razem komponować nowy manifest na naszą stronę, z której wówczas będziemy zarabiać "kurwa tantiemy". Każdy będzie nas znał z widzenia i będą o nas opowiadać legendy. Raz w miesiącu będzie prawdziwy sabat horych shmul, koniecznie w piątek. Każda z nas będzie po 100 rozwodach. Hajs naszych byłych mężów będzie u Eskobara a towar w naszej krwi, oczywiście nieoficjalnie. Będziemy organizować manifestacje antynarkotykowe i wspierać fundacje walczące z narkomanią. Będziemy znane na cały świat tak jak Krystek na dzielonce. Będziemy zrównoważone jak jing i jang tylko że we czwórkę. Za każde słowo będą nam płacić platynowymi sztabami i najlepszą heroiną na świecie. Nawet geje bedą chciały się z nami ruchać, a zakonnice po rozmowie z nami będą otwierać domy publiczne. Nikt nie będzie się dziwił, że każdy się dziwi. Tarantino nakręci o nas swój pierwszy film oparty na prawdziwej historii. Ami James będzie przyjeżdżał do nas na audiencje, żeby nam osobiście wytatuować dupy. Kat von D i wszystkie pin-upowe szmule świata będą chciały należeć do naszej paczki. Ale my będziemy zawsze w tym samym, niezmienionym od lat squadzie i nigdy nie będzie lepszego.

Taka historia


11 komentarzy:

Szmerek pisze...

Głowa, zeby wykonć ten plan, rzeczywiście musisz byc death proof. Ale powodzenia, szanse zawsze jakieś są!!!

Anonimowy pisze...

głowa nie ćpaj! nie ćpij...yyy nie śpij!
żyr

MISS QUAN pisze...

hore shmule same sobie piszą życie i życiorys ;)

Anonimowy pisze...

Bez kitu, chyba za dużo ćpasz :P

Anonimowy pisze...

tu ja byłam - Bao ;)

Anonimowy pisze...

to wszystko prawda. z tymże, jest to prawda przefiltrowana, przez całe to popkulturowe 'gówno', którym tak się fascynujemy :)
podoba mi się ;)
Żą

Anonimowy pisze...

pees: dzięki Ci Panie za Quentina Tarantino :))
Żą

MISS QUAN pisze...

;) love

Anonimowy pisze...

o matko!
walnęła mną ta wizja o podłogę i nie mogę powstać
jeszcze pewnie Oscara odbierzecie za scenariusz ;)

boska-kocica

Paweł Żebrowski pisze...

Wszystkiego najlepszego, hora szmulo.

MISS QUAN pisze...

Dziękować dziękować ;)