29 lut 2012

POWIAUO WENOM

Życie się leje jak woda z kibla obrotowo koliście do ścieku. Z konieczności i nie na żądanie. Każdy może, nie każdy chce, wszyscy się kiedyś znudzimy, razem i osobno, w grupach i indywidualnie. Kiedyś było tak kolorowo i cieszyła się japa. Dzisiaj szare niebo zasłania wyznaczone cele, jedwabne, różowe, miłe w dotyku marzenia. Zszarzało ciało. Rozwój tkanek niekontrolowanie wymyka się spod kontroli rozmiarów sprzedawanych w supersklepach z supercenami dla superzorganizowanych. Wszystko jest takie wymetkowane, wypryskane medialnym pestycydem. Oko cieszą kolorowe światełka wszędzie, nawet na murkach. Drzewa już nie są zielone. Ta zieleń jest taka zeszłosezonowa, że już nikt jej nie poznaje. Nie ma listów w kopertach z klejem do lizania. Znaczki nie smakują już jak cukierki. Szkoda.
Zszargane nerwy nie znajdują spokoju w odbiorze dźwięku, obrazu. Wszystko drażni zmysły zamiast je ukołysać tak jak kiedyś, utulić miękkością prostoty formy i przekazu. Szukam piękna w najczystszej formie i znajduję miliony widelców w pomidorze. Udziwnienia zabijają zamiast zachwycać niekonwencjonalnością kreacji. Gdzie jest ta prostota bez prymitywizmu? Szukam.
Agresywna rzeczywistość zmusza codziennie ciało do drastycznych rozwiązań. Akcja nie nasuwa reakcji. Wszystko jest na odwrót. Kanaliki łzowe płaczą do wewnątrz, zalewając wizje bez możliwości otarcia łez. Historia się powtarza w ordynarny, niepodobny do siebie sposób. Wrażenia kojarzą się wyłącznie z niesmakiem i rozczarowaniem. 3 lata temu miałam olśnienie, które teraz wydaje się być kacem moralnym, zjełczałą oliwą wyciśniętą z zepsutego światopoglądu. Czas.
Za mocno trzyma mnie ten świat za gardło. Za bardzo zmusza mnie życie do reakcji na wszystko co nie ma najmniejszego sensu i nie zasługuje na moją uwagę. Natura uciekła gdzieś daleko od nas i nie ma już wpływu na nic. Nie ma już żadnego niekontrolowanego cyklu. Wszystko mi się wydaje. Nie gniewam się na ten świat, jest mi go szkoda, bo jest już nie do uratowania. Żal
Pięknie byłoby zacząć świat od nowa. Zmienić coś po drodze i zostawić w rękach reakcji spontanicznej, bez kontroli, bez zastanawiania się, dopingować bieg wydarzeń w subiektywnym stylu. Patrzeć jak wszystko samo się pięknie komponuje z naturalnym krajobrazem bez narzuconej symetrii i koloru. Otworzyć wszystkie kanały energetyczne zatkane szambem notowań, statystyk i wiadomości ze świata. Zawężyć swoją ciekawość do promienia stu metrów w bok w dół i w górę. Cieszyć się tym co widzi się przed sobą i czerpać z tego inspiracje do kolejnych spontanicznych odkryć osobistych. Nie silić się na efekt. Dać z siebie tyle ile można bez presji z czysta przyjemnością i zachwytem, że to aż tak wiele. Szczęście
Wysyłam trochę ciepła.

12 lut 2012

uuuu heeeeey

I'm trying to decide
Which way to go
I think I made a wrong turn back there somewhere

Didn't cha know, didn't cha know
Tried to move but I lost my way
Didn't cha know, didn't cha know
Stopped to watch my emotions sway
Didn't cha know, didn't cha know
Knew the toll, but I would not pay
Didn't cha know, didn't cha know
Cause you never know where the cards may lay

Time to save the world
Where in the world is all the time
So many things I still don't know
So many times I've changed my mind
Guess I was born to make mistakes
But I ain't scared to take the weight
So when I stumble off the path
I know my heart will guide me back

11 lut 2012

NOWY ROK DAJ SIĘ PONIEŚĆ

Piękne plany, piękne perspektywy. Za późno na cokolwiek, wszystko przeminęło. Jest ok, nie mam z tym problemu. Cokolwiek, kiedykolwiek, gdziekolwiek, mnie tam nie będzie. Pierdolę to, bo kurwa chcę, bo mam dosyć, bo mi wolno, bo to jest moje życie. Loner - that's me. Tak właśnie. Mam swój świat, którego nikt nie zna i nie pozna. Myślisz, że mnie znasz? Guess what! Nic z tych rzeczy. I gówno mnie obchodzi to czy chcesz mnie poznać czy nie. I nie daj się nabrać na to co do Ciebie mówię. Belive me, I'm lying. Tak to już jest kiedy po raz milionowy w życiu traci się złudzenia. Ten świat mnie nie jara, ta rzeczywistość mnie nie podnieca, nie motywuje i nie zachwyca, nie wzrusza, nie wkurwia, nie bawi. Mam swoją własną u siebie na chacie. Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie odwiedzał, więc nie dzwoń do mnie i nie pytaj się co u mnie słychać, bo nie chcę z Tobą rozmawiać i czegokolwiek Ci opowiadać. Uwierz mi. Wiem, że jak pytasz mnie co u mnie to tak naprawdę wcale Cię to nie interesuje, bo niby dlaczego miałoby. Nie dzwoń do mnie, bo tak wypada, bo tak Cię rodzice wychowali, bo masz poczucie przyzwoitości i obowiązku. Ja tego nie robię, bo pierdolę poczucie obowiązku wobec świata. Robię z tym to co chcę, czyli nic. Have a nice life!

PS: Do wszystkich którzy myślą, że im na mnie zależy

- Ja

13 wrz 2011

POCISIEPACHA

jejeje! Siedzimy, leżymy, wstajemy i znowu siedzimy. W tym czasie toczy się sroga rozkmina na temat tego, co robimy, co trzeba zrobić, co zrobiliśmy i co musimy lub nie musimy zrobić. Podczas robienia czegoś, czasami.
Syndrom rozpieszczonego bachora mnie dopada. Im więcej czuję, tym więcej chcę poczuć, mimo tego, że wiem, że to co czuję to tak wiele. Czasami zbyt wiele. Nie mogę tego utrzymać w stanie równowagi. Dlaczego? Kto wie? Trzeba uelastycznić emocje, co wcale nie oznacza kontroli nad nimi. Może ulepić z nich wazon, tak na wszelki wypadek. W razie czego, kwiata jakiegoś albo coś. Bezsmakowo, bezzapachowo tak sobie jestem chwilowo. Jak to tak? Bez CF syndromu i wszystkich tych OCD. Kompletnie niewyobrażalna sytuacja, która właśnie się dzieje w moim, w chuj skomplikowanym, życiu. A przecież wszystko jest takie proste, ale to jednak dla mnie zbyt mało. Musi być jakaś komplikacja bo przecież bez tego nie ma ładu. Moim ładem zawsze był chaos i teraz jak wszystko się układa ja się gubię najbardziej na świecie. Boję się. Nie wiem czego. Chyba tego, że w końcu będzie dobrze. Tego, że nie będę miała tego lęku i tej presji, które tak dobrze znam, i które tak niesamowicie mnie mobilizują do życia. Look out!!!! Bodziec bodziec bodziec!!! Gdzie jesteś? Niech mnie ktoś przyciśnie do gleby! Anyone?
Uczę się żyć po raz pierwszy w życiu. Czyż to nie cudowne? Plask!

PS: Kocham Cię...

11 sie 2011

R U HERE?

Everytime I caught my eye on orange window seeing nothing but emptiness I ask myself... too many questions... why?

It's not clear enough, not for me it's not. Nothing is. Busy dying or busy living? Not for me.

Wondering r U here? No longer than me? I'm not.

No more wrong impressions. No more ups and downs, on and offs, keep it in for a while.
Like I do for a long time. Like I do for some good times to come.

There's no dreamland for me, where I can feel myself completely. Like I see U do sometimes, just for keeping it simple, like they want U to.

It's just so easy...not for me it's not.

'cause of too many damn questions...why?


7 lut 2011

PROSTO I NA TEMAT

Miniony weekend pół roku temu zasługuje na post, dlatego też postanowiłam się nim literacko zachwycić i skrobnąć to i owo ku pamięci.
To niesamowite jaki wachlarz emocji znajduje się w 0,5 gorzkiej żołądkowej de lux :). Człowiek w ciągu godziny jest w stanie przejść od melancholii przez szczerą radość, ekscytację, miłość, depresje aż do skrajnej agresji finalnie wyprzedzonej skrajnym zadowoleniem z życia :D. Bjutiful. Róbmy tak co weekend, otoczmy się ludźmi których kochamy, nakupmy dobrego alkoholu i jedzenia, siądźmy przy stole i rozmawiajmy upijając się na różne ciekawe tematy, które w miarę ubywania trunków stają się coraz ciekawsze i ekscytujące, aż w końcu następuje moment kulminacyjny wieczoru, kiedy to wszyscy mówią sobie same miłe rzeczy i wyznają sobie miłość i płaczą ze wzruszenia. To jest takie oczyszczające. Nie zależnie co by się działo, wystarczy 0,5 i już jest love :D